niedziela, 25 marca 2012

Stefan Żeromski "LUDZIE BEZDOMI" opracowanie


Stefan Żeromski

Ludzie bezdomni

Opracowanie lektury szkolnej

Spis treści

Wstęp

Warszawscy doktorzy

Lekarz w sanatorium

Zagłębie Dąbrowskie

Modernistyczny Prometeusz

Idealista czy fanatyk

Panorama społeczna

Kto jest bezdomny

Wszyscy są bezdomni

Modna powieść

W stronę modernizmu

Wstęp

Główny bohater Ludzi bezdomnych - Tomasz Judym - to przykład postaci, która uosabia podporządkowanie własnego życia misji niesienia pomocy bliźnim. Praca dla ubogich i skrzywdzonych to temat znany już z wcześniejszych utworów Żeromskiego: Siłaczki i Doktora Piotra. Judym (podobnie jak Stasia Bozowska i Piotr Cedzyna) swoim postępowaniem prowokuje do refleksji nad ceną, którą trzeba zapłacić za realizację realizację marzeń, nad sensem poświęcenia własnego szczęścia dla innych ludzi.

 Z bohaterem powieści spotykamy się w momencie, gdy znudzony wędruje ulicami Paryża. Od roku odbywa w tym mieście praktykę lekarską, wolny czas spędza samotnie. Uciekając przed zgiełkiem ulicy postanawia odwiedzić Luwr. Wewnątrz muzeum jego uwagę przyciąga posąg Wenus z Milo - symbol klasycznego piękna i zmysłowości. Drugim dziełem, przy którym się zatrzymuje na moment, jest smutny obraz Puvisa de Chavannesa Ubogi rybak, ukazujący nędzę i bezowocny ludzki wysiłek. Judym spotyka wówczas cztery damy, które przyjechały z Polski: starszą panią Niewadzką z wnuczkami Natalią i Wandą oraz ich guwernantką Joanną Podborską. Przedstawia się bardzo obcesowo, szczerze mówiąc o swym niskim pochodzeniu. Proponuje paniom wspólne zwiedzanie Wersalu następnego dnia.

 Paryski epizod trwa krótko. Judym po zakończeniu praktyki wraca do Warszawy. Wędruje ulicami miasta, odwiedza miejsca, które zna z dzieciństwa - ulice Krochmalną i Ciepłą. Widok ich mieszkańców budzi w nim odrazę.

Warszawscy doktorzy

W domu brata Wiktora, zastaje tylko ciotkę. Odwiedza więc bratową pracującą fabryce cygar. Wizyta w zakładzie robi na nim ogromne wrażenie: zaduch, pył unoszący się w powietrzu, zbyt dużo robotnic w pomieszczeniu. Jednocześnie jest pod wrażeniem tempa pracy i precyzji ruchów wykonywanych przez robotnice.

Spotkanie z Wiktorem przebiega w atmosferze wzajemnych oskarżeń. Dowiadujemy się o dzieciństwie bohatera. Od ojca-alkoholika zabrała go na wychowanie ciotka, kobieta lekkich obyczajów. Potrzebny był jej do wykonywania wszelkich prac domowych. Spal jak pies, na sienniku w korytarzu, kładł się, gdy wszyscy lokatorzy byli już w swoich pokojach, wstawał, kiedy jeszcze spali. Znosił wiele upokorzeń, toteż gdy zdał do piątej klasy, uciekł z domu i odtąd żył na własny rachunek. To prawdziwy cud, że zdobył wykształcenie i został lekarzem.

 Jedną z pierwszych wizyt, jakie złożył Judym po powrocie do Warszawy, było spotkanie z doktorem Czerniszem. Prowadził on salon, w którym zbierała się regularnie śmietanka towarzyska Warszawy oraz grono stołecznych lekarzy; którzy przychodzili w celach wybitnie naukowych – prowadzili dyskusje, odczyty, prelekcje na tematy związane z medycyną.

 Judym został poproszony o wygłoszenie referatu. Przygotował pracę na temat higieny. Oskarżał w niej lekarzy mówiąc, że leczą tylko bogatych, wskazywał na absurdalność ich wysiłków, gdyż leczą chorobę, nie interesując się jej przyczynami. Sugerował, że poprawa warunków życia biedoty, podniesienie poziomu higieny, może przyczynić się do polepszenia kondycji zdrowotnej najuboższych warstw społeczeństwa. Referat Judyma wywołał wielkie poruszenie. Lekarze poczuli się zaatakowani przez autora, jego poglądy wydały im się niedorzeczne. On sam, czując niesmak wywołanej sytuacji, wyszedł po chwili. Na ulicy dogonił go dr Chmielnicki, by złożyć mu wyrazy uznania za akt odwagi. Judym postanowił leczyć biednych za darmo, ale przez pół roku nie zgłosił się do niego żaden chory. W obliczu zagrażającej ruiny finansowej zdecydował się na propozycję Chmielnickiego dotyczącą wyjazdu na prowincję.

Lekarz w sanatorium

Zakład leczniczy w Cisach mieścił się w malowniczym parku, przez który przepływał strumień tworzący w samym środku dwa stawy. Kuracjusze mogli stosować zabiegi, lecz naprawdę przyjeżdżali tam w celach bardziej towarzyskich niż leczniczych. Judym prowadzić miał mały szpitalik dla okolicznej ludności, jednak przede wszystkim oczekiwano od niego udzielania się w towarzystwie i bawienia dam. Całe dnie pochłaniały go obowiązki - spacery, teatry amatorskie, wyścigi piesze, rekordy. Miłym zaskoczeniem było dla niego spotkanie z paniami poznanymi w Paryżu. Początkowo zadurzył się nawet w pięknej Natalii, ale szybko okazało się, że jej uczucia należą do niejakiego Karbowskiego - hazardzisty i szulera.

 Organizacją szpitala zajął się Judym dopiero w połowie sezonu. Pomagała mu w tym Joasia Podborska. Okazało się, że większość pacjentów chorowała na malarię. Judym zorientował się, że okoliczna ludność czerpie wodę z rzeczki, która wypływa z parkowych stawów. Złożył więc na ręce dyrektora Węglichowskiego projekt osuszenia stawów. Propozycja Judyma została przyjęta z wielkim oburzeniem. Stawy były główną atrakcją Cisów, zapach zgnilizny, który się z nich wydobywał, uważano nawet za leczniczy. Ponadto sfinansowanie takiego przedsięwzięcia przekraczało możliwości możliwości finansowe uzdrowiska. Judym wykorzystał przyjazd komisji, która wydawała zezwolenia na prowadzenie działalności leczniczej. Postawił na swoim, lecz przeciw sobie miał teraz Węglichowskiego i administratora Krzywosąda.

 Prace nad szlamowaniem stawu rozpoczęły się za późno, do Cisów zjeżdżali już-pierwsi kuracjusze, Krzywosąd zakazał więc wywożenia błota. Wykorzystał wiosenny przybór wody w rzeczce i wypuścił cały szlam razem z wodą. W ten sposób chłopi, którzy dotychczas pili zakażoną zarazkami wodę; otrzymali dodatkowo olbrzymią porcję szlamu. Rozwścieczony Judym wdał się w awanturę z administratorem, po czym wrzucił go do wody. Tego samego dnia otrzymał list z wymówieniem.

 Konieczność wyjazdu z Cisów wywołała u bohatera rozterki moralne. Z wzajemnością pokochał Joasię Podborską i planował z nią ślub. Teraz wszystkie plany musiały zostać odłożone na czas nieokreślony. Judym nie miał co ze sobą zrobić, dlatego, gdy na dworcu spotkał dawnego znajomego - inżyniera Korzeckiego, bez wahania przyjął jego propozycję i pojechał z nim do Sosnowca.

Zagłębie Dąbrowskie

Tymczasowo zatrzymał się w mieszkaniu Korzeckiego. Objął stanowisko lekarza kopalni Sykstus. Z ciekawością przyglądał się pracy górników, zwiedzał nawet kopalnię. Wraz z Korzeckim złożył wizytę dyrektorowi Kalinowiczowi w jego prywatnym domu. Zaskoczył go wówczas przepych wnętrza: przepiękne meble, cenne obrazy. Poziom życia Kalinowicza w zestawieniu z rozwalającymi się budami robotników zrobił na Tomaszu silne wrażenie.

 Kiedy nadarzyła się okazja, Judym przeniósł się do własnego mieszkania przy kopalni. Korzecki był towarzyszem męczącym; nękanym przez nastroje dekadenckie. Jego samobójcza śmierć - niewyjaśniona i bezsensowna - poruszyła Tomasza do żywego.

 Również spotkanie z Joasią okazało się dla niego wielkim przeżyciem. Od dawna myślał o niej, jednak bardzo obawiał ślę rozmowy na temat małżeństwa. Joasia z wielkim przejęciem roztaczała przed nim wizję ich wspólnego domu. Chciała pomagać Tomaszowi w pracy, założyć szpital podobny do tego w Cisach, mieć prawdziwy dom. Judym nie dał jej takiej szansy. Tłumaczył, że nie może jej poślubić, ponieważ pragnie poświęcić się ludziom biednym, a rodzina i żona na pewno mu to uniemożliwią. Po rozstaniu z Joasią czuł ogromne wyrzuty sumienia. Wyszedł z domu i włóczył się bez celu. Zatrzymał się dopiero przy sośnie, której pień pękł na dwie części. W tej rozdartej sośnie dostrzegł samego siebie, ze swymi planami, marzeniami i miłością, którą odrzucił.

Modernistyczny Prometeusz

Tomasz Judym ze swą bezwarunkową gotowością do poświęcenia się w imię dobra innych częściej budzi politowanie niż chęć naśladowania. Nędza i upokorzenia, jakich doznał w dzieciństwie, dały mu wewnętrzny nakaz spłacenia długu wobec tych, spośród których wyszedł. Jednym z jego problemów jest brak długofalowego, konkretnego programu działania. Rzuca się z jednej sprawy w drugą, a gdy tylko odczuje, że piętrzą się przed nim trudności, zmienia koncepcję i wyjeżdża. Chce poprawić sytuację tych, których widzi: biedoty miejskiej w Warszawie, chłopów w Cisach i górników w Zagłębiu Dąbrowskim. Napotyka jednak na szereg przeszkód. Pierwszą jest niechęć środowiska zawodowego. Grono lekarzy w salonie doktora Czernisza szybko uświadamia Judymowi, że nie zyska tutaj stronników swojej sprawy. Śmieją się z jego koncepcji, bo ich zdaniem poprawa warunków życia biedoty wykracza poza kompetencje lekarza. Nigdy nie zgodzą się na leczenie za darmo - byłby to uszczerbek na autorytecie ucznia Hipokratesa; muszą też utrzymać rodziny. Konserwatyzm środowiska sprawia, że problem higieny, choć słusznie podniesiony przez bohatera, nie zyska poparcia.

 Drugą kategorią przeszkód, na które natyka się bohater, jest obojętność lub zła wola otoczenia. Walcząc o poprawę jakości wody dla chłopów napotkał na opór kierownictwa uzdrowiska. Z obawy przed materialną stratą Węglichowski z Krzywosądem woleli utrzymywać w tajemnicy fakt, że klimat w Cisach nie ma żadnych właściwości leczniczych, co więcej, u okolicznej ludności wywołuje malarię. Wypuszczenie szlamu do rzeki było czystą złośliwością wobec nadgorliwego pracownika, niejako prywatną zemstą za nagłośnienie problemu i zwrócenie się z tą sprawą do komisji wydającej zezwolenia na działalność leczniczą.

 I wreszcie trzecia kategoria przeszkód – problemy problemy osobiste. Judym był przekonany że pracy na rzecz najbiedniejszych nie można pogodzić ze szczęściem osobistym. Mówił: Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia. Dlatego zrezygnował z małżeństwa z Joasią, mimo że niewątpliwie ją kochał. Dylematy związane z możliwością połączenia własnego szczęścia z ofiarną działalnością na rzecz innych są do dziś najbardziej dyskusyjnym problemem Ludzi bezdomnych.

Idealista czy fanatyk

Problemy osobiste Judyma wynikają z cech jego osobowości: jest on niewątpliwie nonkonformistą. Potrafi przeciwstawić się otoczeniu, zwłaszcza gdy jest przekonany o słuszności swoich poglądów. Uchodzi za osobę opanowaną, spokojną. Ale czy jest to spokój prawdziwy? Judym w sporze z zarządcami sanatorium krzyczy: Higiena jest, ale tylko dla ludzi bogatych. Chłopy... niech piją muł z naszego stawu... przeciwko temu ja kategorycznie protestuję. Zatem to człowiek impulsywny, nerwowy, któremu na co dzień udaje się ukryć własne emocje. Lecz one istnieją i kumulują się, by po pewnym czasie wybuchnąć ze zdwojoną siłą. Dlatego Judym daje niesfornemu Dyziowi kilka siarczystych klapsów, dlatego też wrzuca Krzywosąda do stawu i odchodzi mamrocząc pod nosem najordynarniejsze przekleństwa. Brak zdolności dyplomatycznych daje o sobie znać już w salonie doktora Czernisza. Referat krytykujący egoistyczne postępowanie środowisk lekarskich nie mógł przynieść pozytywnego skutku. Żywiołowość, brak rozwagi, a może młodzieńcza naiwność sprawiają, że słuszne zamierzenia Judyma, zderzone z ludzką obojętnością lub wręcz złą wolą, nie mają szansy na realizację.

 Postać ofiarnego inteligenta samotnie zbawiającego świat nie budzi w dzisiejszych czytelnikach zachwytu. Idealizm w skrajnej postaci wydaje się wręcz odmianą fanatyzmu. Mimo że odnosi on moralne zwycięstwa, w ludzkim, czysto życiowym wymiarze przegrywa. Nie udaje mu się poprawić warunków higienicznych w Warszawie, zamiast pomagać, ostatecznie szkodzi chłopom. Krzywdzi kobietę, którą kocha. Jego bezkompromisowość przysparza mu tylko wrogów. Bilans zysków i strat wypada na niekorzyść bohatera.

 Czy rzeczywiście sprawa, o którą walczy; warta jest aż takich poświęceń? Judym sam ma co do tego wątpliwości. Mówi do Joasi: muszę spłacić ten dług przeklęty. Przeklęty! Jego działalność nie jest więc społeczną misją. To raczej imperatyw, wewnętrzny przymus. Dlatego zrozumiała wydajecie jego rozpacz pod rozdartą sosną, której towarzyszy świadomość krzywdy Joasi. Temat służby społecznej postrzegany jest dzisiaj jako anachronizm. Stefan Żeromski celowo ukazał bohatera uwikłanego w tak złożone sytuacje. Postawa Judyma dowodzi, że jego życiowym decyzjom towarzyszy wahanie. Wie, że nie odniesie sukcesu, że jego działania są daremne. Jednak całe swoje życie podporządkowuje pracy. Potrzeba działania na rzecz biednych urasta w jego wydaniu do rangi walki ze złem, z oportunizmem, układami, złą wolą. W takim rozumieniu powieść ma wymowę o wiele szerszą. Mówi o działaniu jako sile nadającej sens i wartość światu. Właśnie aktywność, czynny stosunek do życia wydaje się tu ideą nadrzędną. Nieważne, czy wysiłek przyniesie miarodajne efekty - ważne, aby go podjąć, przeciwstawić się marazmowi i bierności.

 Autentyczne zaangażowanie jest więcej warte niż najpiękniejsze deklaracje. Judym ma ponadto świadomość, że jego walka jest pozbawiona sensu. Jego utopijne ideały, zakorzenione w ideologii pozytywistycznej, nakazują mu działać mimo wszystkich przeciwności. Czy mógłby w tej sytuacji zrezygnować? Czy wytrwałby obok Joasi, mając świadomość, że nie dał szansy swoim marzeniom? W takim ujęciu powieść odkrywa swój wymiar filozoficzny i wydaje się niespodziewanie aktualna, gdyż traktuje o poszukiwaniu sensu życia, o dążeniu do ideałów, o szukaniu wartości w spustoszonym świecie; Tomasz Judym jest więc bardzo nowoczesny, ponieważ wierzy w siłę człowieka i chce za wszelką cenę być sobą.

Panorama społeczna

Ludzie bezdomni to utwór o polskim społeczeństwie. Przedstawia pełny obraz sytuacji społecznej panującej w Polsce na przełomie wieku XIX i XX, pokazując, jak głęboka przepaść oddziela biednych i bogatych. Dyrektor Kalinowicz żyjący w luksusowych apartamentach, pani Niewadzka krąży ze znudzonymi wnuczkami wśród dzieł sztuki w Luwrze - to przykłady bogatszej części społeczeństwa. Warunki, w jakich wegetują mieszkańcy ulicy Krochmalnej i Ciepłej, urągają godności człowieka. Nędza chłopów, mieszkańców czworaków dworskich, sytuacja robotników z Zagłębia prowadzi do wniosku, że są warstwy w społeczeństwie, które, ciężko pracując, nic nie mają i są też takie, które nic nie robią, a opływają w luksusy. Te spostrzeżenia już wkrótce staną się dla Żeromskiego podstawą do roztaczania przed czytelnikami wizji rewolucji, jako logicznej konsekwencji długotrwałej niesprawiedliwości i wyzysku. Brzydota, zaniedbanie, brud i zagęszczenie ludności, naturalistyczne opisy warunków życia biedoty mają wstrząsnąć czytelnikiem tak, jak wstrząsnęły bohaterem. Dla Judyma wygląd nędznych domostw w osadzie robotniczej w Zagłębiu stał siej bezpośrednim bodźcem do podjęcia decyzji co do własnych planów na przyszłość. Nieprzypadkowo w chwili rozstania z Joasią mówi: muszę rozwalić te śmierdzące nory. Pisał też autor: Judym wchodził z Joasią na podwórza domostw śmierdzących, otwierał drzwi nie proszony i oczami wskazywał jej ludzi. Były tam dzieci robotników z cynkowni. Wynaturzone okazy gatunku ludzkiego, przedwcześni starcy z obliczami trupów i wzrokiem, który woła o pomstę do nieba. Spoglądały na nieb babska paskudne i złe, twarze chorych, którzy może sądzili, że to śmierć nareszcie drzwi uchyliła.

 Stosunek bohatera do ludzi biednych jest ambiwalentny, dwoisty. Pragnie im pomóc i postrzega swoją rolę jako obowiązek, a zarazem odnosi się do nich z dystansem. Mówi o nich motłoch, ostatnia hołota. Wstydzi się także, że spośród nich się wywodzi.

 Kto jest bezdomny

Każda istota ma swe ogniska swój dach. Mały skowronek i ten.. - mówi Joasia. Dom w powieści Żeromskiego ma być symbolem stabilizacji życiowej, ciepłej atmosfery, uczuć rodzinnych i spokoju. Bezdomność Tomasza Judyma odnosi się niewątpliwie do tytułu powieści. Syn szewca alkoholika, wychowanek prostytutki, od dziecka skazany był na poniewierkę, Kilką razy próbował zadomowić się, osiedlić na stałe, jednak domy, które tworzył, byty zimne, puste i mroczne. Życie w atmosferze tymczasowości nie pozwalało mu się nigdzie zakorzenić. Ale może materialny, dosłowny brak domu był efektem zmarnowanego dzieciństwa, w którym nikt tak naprawdę mu domu nie stworzył? Bezdomność bohatera interpretować można również w znaczeniu przenośnym, gdyż jest on bezdomny społecznie. Wywodzi się spośród biedoty miejskiej, jako lekarz zaś reprezentuje inteligencję. Tak naprawdę żadna z tych grup nie identyfikuje się z nim, dla wszystkich jest człowiekiem z zewnątrz. Nie identyfikuje się z własną rodziną, choć poniekąd czuje się za jej los odpowiedzialny; daleko mu też do warszawskich lekarzy. Świadomość alienacji niewątpliwie stanowi jedną z przeszkód w ułożeniu sobie życia, prowokuje kolejne ucieczki bohatera - od stabilizacji i od miłości. Judym to człowiek także bezdomny ideowo - wciąż poszukuje właściwego rozwiązania problemów dręczących społeczeństwo. Chce leczyć biednych za darmo - nie przychodzą; chce porwać za sobą lekarzy - oni nie chcą; chce dać chłopom zdrową wodę - tylko pogarsza sytuację. Jego działania przypomina chaotyczne miotanie się. Może Judym jeszcze nie wie, czego chce? Może chce za dużo? Często bywa i tak, że jeżeli wyznaczymy wyznaczymy sobie zbyt odległe i ambitne cele, w ostatecznym rozrachunku nie osiągniemy niczego. Postępowanie bohatera wydaje się moralnie dwuznaczne, gdyż każda jego decyzja obciążona jest negatywnymi skutkami. Judym chce dobrze, jednak jego szlachetne intencje nie znajdują zrozumienia i ostatecznie obracają się przeciwko niemu. W efekcie zawsze musi odejść - w niesmaku, pokonany przez układy i konwenanse. Odrzucając miłość Joasi także postępuje nieetycznie. W końcu niepotrzebnie dał jej nadzieję, oszukał, planując wspólną przyszłość. Rozdarta sosna to symbol jego przeżyć wewnętrznych, skrywanego przeświadczenia, że skrzywdził tę, którą kochał. Nie przekonał Joasi, że zrywa dla jej dobra, nie przekonał też samego siebie. Jest bezdomny moralnie i duchowo.

Wszyscy są bezdomni

 Żeromski rozszerzył problem bezdomności na inne postacie występujące w powieści. Trafnie zaznaczył w swoich bohaterach tęsknotę za domem: Joasia Podborska, Korzecki, wreszcie sam Judym to ludzie, których cierpienia wynikają właśnie z braku ciepła, z dojmującej samotności. Gorzkie wspomnienia, żal za utraconym domem i gorączkowe poszukiwanie własnej przystani życiowej odbijają się w wypowiedziach Joasi, mówi do Judyma: Ach, ja już tak dawno straciłam gniazdo rodzinne! Prawie nigdy go nie miałam. W piątej klasie byłam zaledwie, gdy mię ojciec odumarł. Mamy prawie nie pamiętam... Joasia czuje się wszędzie obcą, cudzą, samotną. Praca u pani Niewadzkiej daje jej pewne poczucie stabilności, którego tak potrzebuje, nie zaspokaja jednak potrzeb duchowych. Związek z Tomaszem Judymem staje się dla niej szansą na stworzenie własnego domu i zakończenie życiowej wędrówki - dlatego decyzja ukochanego o rezygnacji ze szczęścia jest dla niej niezrozumiała i okrutna. Joasia odchodzi ze świadomością, że los ją oszukał, zabierając jej nadzieję, skazał na dalszą tułaczkę w poszukiwaniu domu, miłości i szczęścia.

 Zupełnie inna jest bezdomność inżyniera Korzeckiego: to człowiek, który żyje ze świadomością, że dla niego na ziemi nie ma miejsca, gna go przez świat wewnętrzny niepokój. Także nie ma własnego miejsca na ziemi i walczy - przede wszystkim z samym sobą. Towarzyszy mu stale strach przed nocą, samotnością i śmiercią, dręczy go ból istnienia. Dlatego w chwili ostatecznego załamania decyduje się na przerwanie swych katuszy i strzałem w głowę odbiera sobie życie.

 Postać Korzeckiego owiewa mgła tajemnicy, niedopowiedzenia. Można odnaleźć w niej akcenty aktualne dla ówczesnej epoki, ponieważ metafizyczny niepokój, lęk, apatia, to typowe cechy dekadenta. Zadbał więc autor, aby powieść osadzić w kontekście czasów, które przedstawia. A może zainspirował się po prostu literaturą modernistyczną... Ludzie bezdomni to powieść, która ma dzisiaj tyle samo zwolenników co przeciwników. Genialne nowatorstwo w zakresie stylu i kompozycji bywa przez niektórych postrzegane jako męcząca pisarska maniera. Oddając sprawiedliwość autorowi trzeba przyznać, że utwór nie pozwala czytelnikowi na obojętną lekturę. Wieloznaczność niektórych sytuacji, wątków, wielopłaszczyznowość dzieła sprawia, że aby powziąć określone zdanie na temat powieści, trzeba rozszyfrować symbole, odkryć podteksty. Przede wszystkim jednak należy utwór uważnie przeczytać. Szkolna interpretacja Ludzi bezdomnych często posługuje się stereotypami, dlatego Judym bywa zazwyczaj odbierany jako nieżyciowy maniak, wręcz fanatyk, a jego poglądy wydają się mocno przestarzałe. Czy rzeczywiście wydaje się śmieszny w swoich marzeniach? Może i w dzisiejszym świecie znajdą się tacy ludzie - żywe przykłady idealizmu i nonkonformizmu...

Modna powieść

Powieść Żeromskiego wydana w 1899 roku spotkała się z ogromnym zainteresowaniem czytelników. Jej pojawienie się zepchnęło na dalszy plan modne wówczas nazwiska modernistycznych twórców - Tetmajera, Przybyszewskiego. Pisarza niemal natychmiast okrzyknięto wieszczem. Zachwycano się jego stylem, dyskutowano o wewnętrznym konflikcie bohatera. Na temat Ludzi bezdomnych powstały tomy rozpraw krytycznych. Co ciekawe, każda następna epoka zachwycała się innym aspektem utworu. Początkowo powieść odczytywano jako manifest ideowy, głoszący konieczność walki z egoizmem i konformizmem. W czasach PRL-U szerokie grono wielbicieli zyskał temat społeczny, interpretowano utwór jako protest przeciw niedoli klasy robotniczej i chłopskiej. W Tomaszu Judymie upatrywano świadomego krzywd społecznych komunistę, a najważniejszą po nim postacią był brat Wiktor, którego prześladowano za działalność polityczną. Tak różnorodne sposoby odczytania idei utworu są bezsprzecznym dowodem uniwersalizmu i ponadczasowości dzieła Żeromskiego.

W stronę modernizmu

 Ludzie bezdomni reprezentują nowy typ powieści - powieść modernistyczną Żeromski oparł się na tradycji literatury realistycznej Wyraźnie zauważyć można związki Lalką Bolesława Prusa (słynny opis ulicy Cieplej i fabryki cygar silnie koresponduje z wędrówką Wokulskiego ulicami Powiśla). Dzieła Żeromskiego mimo dużego nasycenia naturalizmem wykracza poza ustalona w poprzedniej epoce schematy i wzorce. Kompozycja jest luźna, albumowa - brak łączności przyczynowo-skutkowej pomiędzy poszczególnymi rozdziałami. Niektóre z nich mogłyby nawet funkcjonować jako odrębne utwory literackie (Zwierzenia, Swawolny Dyzio). Cechą dzieła Żeromskiego jest niezwykłe nasycenie elementami lirycznymi, ozdobność stylu bliska prozie poetyckiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz