Stefan Żeromski
Ludzie bezdomni
Opracowanie lektury
szkolnej
Spis treści
Wstęp
Warszawscy doktorzy
Lekarz w sanatorium
Zagłębie Dąbrowskie
Modernistyczny
Prometeusz
Idealista czy fanatyk
Panorama społeczna
Kto jest bezdomny
Wszyscy są bezdomni
Modna powieść
W stronę modernizmu
Wstęp
Główny bohater Ludzi bezdomnych - Tomasz Judym - to przykład
postaci, która uosabia podporządkowanie własnego życia misji niesienia pomocy
bliźnim. Praca dla ubogich i skrzywdzonych to temat znany już z wcześniejszych
utworów Żeromskiego: Siłaczki i Doktora Piotra. Judym (podobnie jak Stasia
Bozowska i Piotr Cedzyna) swoim postępowaniem prowokuje do refleksji nad ceną,
którą trzeba zapłacić za realizację realizację marzeń, nad sensem poświęcenia
własnego szczęścia dla innych ludzi.
Z bohaterem powieści
spotykamy się w momencie, gdy znudzony wędruje ulicami Paryża. Od roku odbywa w
tym mieście praktykę lekarską, wolny czas spędza samotnie. Uciekając przed
zgiełkiem ulicy postanawia odwiedzić Luwr. Wewnątrz muzeum jego uwagę przyciąga
posąg Wenus z Milo - symbol klasycznego piękna i zmysłowości. Drugim dziełem,
przy którym się zatrzymuje na moment, jest smutny obraz Puvisa de Chavannesa
Ubogi rybak, ukazujący nędzę i bezowocny ludzki wysiłek. Judym spotyka wówczas
cztery damy, które przyjechały z Polski: starszą panią Niewadzką z wnuczkami
Natalią i Wandą oraz ich guwernantką Joanną Podborską. Przedstawia się bardzo
obcesowo, szczerze mówiąc o swym niskim pochodzeniu. Proponuje paniom wspólne
zwiedzanie Wersalu następnego dnia.
Paryski epizod trwa
krótko. Judym po zakończeniu praktyki wraca do Warszawy. Wędruje ulicami
miasta, odwiedza miejsca, które zna z dzieciństwa - ulice Krochmalną i Ciepłą.
Widok ich mieszkańców budzi w nim odrazę.
Warszawscy doktorzy
W domu brata Wiktora, zastaje tylko ciotkę. Odwiedza więc
bratową pracującą fabryce cygar. Wizyta w zakładzie robi na nim ogromne
wrażenie: zaduch, pył unoszący się w powietrzu, zbyt dużo robotnic w
pomieszczeniu. Jednocześnie jest pod wrażeniem tempa pracy i precyzji ruchów
wykonywanych przez robotnice.
Spotkanie z Wiktorem przebiega w atmosferze wzajemnych
oskarżeń. Dowiadujemy się o dzieciństwie bohatera. Od ojca-alkoholika zabrała
go na wychowanie ciotka, kobieta lekkich obyczajów. Potrzebny był jej do
wykonywania wszelkich prac domowych. Spal jak pies, na sienniku w korytarzu,
kładł się, gdy wszyscy lokatorzy byli już w swoich pokojach, wstawał, kiedy
jeszcze spali. Znosił wiele upokorzeń, toteż gdy zdał do piątej klasy, uciekł z
domu i odtąd żył na własny rachunek. To prawdziwy cud, że zdobył wykształcenie
i został lekarzem.
Jedną z pierwszych
wizyt, jakie złożył Judym po powrocie do Warszawy, było spotkanie z doktorem
Czerniszem. Prowadził on salon, w którym zbierała się regularnie śmietanka
towarzyska Warszawy oraz grono stołecznych lekarzy; którzy przychodzili w
celach wybitnie naukowych – prowadzili dyskusje, odczyty, prelekcje na tematy
związane z medycyną.
Judym został
poproszony o wygłoszenie referatu. Przygotował pracę na temat higieny. Oskarżał
w niej lekarzy mówiąc, że leczą tylko bogatych, wskazywał na absurdalność ich
wysiłków, gdyż leczą chorobę, nie interesując się jej przyczynami. Sugerował,
że poprawa warunków życia biedoty, podniesienie poziomu higieny, może
przyczynić się do polepszenia kondycji zdrowotnej najuboższych warstw
społeczeństwa. Referat Judyma wywołał wielkie poruszenie. Lekarze poczuli się
zaatakowani przez autora, jego poglądy wydały im się niedorzeczne. On sam,
czując niesmak wywołanej sytuacji, wyszedł po chwili. Na ulicy dogonił go dr
Chmielnicki, by złożyć mu wyrazy uznania za akt odwagi. Judym postanowił leczyć
biednych za darmo, ale przez pół roku nie zgłosił się do niego żaden chory. W
obliczu zagrażającej ruiny finansowej zdecydował się na propozycję Chmielnickiego
dotyczącą wyjazdu na prowincję.
Lekarz w sanatorium
Zakład leczniczy w Cisach mieścił się w malowniczym parku,
przez który przepływał strumień tworzący w samym środku dwa stawy. Kuracjusze
mogli stosować zabiegi, lecz naprawdę przyjeżdżali tam w celach bardziej
towarzyskich niż leczniczych. Judym prowadzić miał mały szpitalik dla
okolicznej ludności, jednak przede wszystkim oczekiwano od niego udzielania się
w towarzystwie i bawienia dam. Całe dnie pochłaniały go obowiązki - spacery, teatry
amatorskie, wyścigi piesze, rekordy. Miłym zaskoczeniem było dla niego
spotkanie z paniami poznanymi w Paryżu. Początkowo zadurzył się nawet w pięknej
Natalii, ale szybko okazało się, że jej uczucia należą do niejakiego
Karbowskiego - hazardzisty i szulera.
Organizacją szpitala
zajął się Judym dopiero w połowie sezonu. Pomagała mu w tym Joasia Podborska.
Okazało się, że większość pacjentów chorowała na malarię. Judym zorientował
się, że okoliczna ludność czerpie wodę z rzeczki, która wypływa z parkowych
stawów. Złożył więc na ręce dyrektora Węglichowskiego projekt osuszenia stawów.
Propozycja Judyma została przyjęta z wielkim oburzeniem. Stawy były główną
atrakcją Cisów, zapach zgnilizny, który się z nich wydobywał, uważano nawet za
leczniczy. Ponadto sfinansowanie takiego przedsięwzięcia przekraczało
możliwości możliwości finansowe uzdrowiska. Judym wykorzystał przyjazd komisji,
która wydawała zezwolenia na prowadzenie działalności leczniczej. Postawił na
swoim, lecz przeciw sobie miał teraz Węglichowskiego i administratora
Krzywosąda.
Prace nad
szlamowaniem stawu rozpoczęły się za późno, do Cisów zjeżdżali już-pierwsi
kuracjusze, Krzywosąd zakazał więc wywożenia błota. Wykorzystał wiosenny
przybór wody w rzeczce i wypuścił cały szlam razem z wodą. W ten sposób chłopi,
którzy dotychczas pili zakażoną zarazkami wodę; otrzymali dodatkowo olbrzymią
porcję szlamu. Rozwścieczony Judym wdał się w awanturę z administratorem, po
czym wrzucił go do wody. Tego samego dnia otrzymał list z wymówieniem.
Konieczność wyjazdu z
Cisów wywołała u bohatera rozterki moralne. Z wzajemnością pokochał Joasię
Podborską i planował z nią ślub. Teraz wszystkie plany musiały zostać odłożone
na czas nieokreślony. Judym nie miał co ze sobą zrobić, dlatego, gdy na dworcu
spotkał dawnego znajomego - inżyniera Korzeckiego, bez wahania przyjął jego
propozycję i pojechał z nim do Sosnowca.
Zagłębie Dąbrowskie
Tymczasowo zatrzymał się w mieszkaniu Korzeckiego. Objął
stanowisko lekarza kopalni Sykstus. Z ciekawością przyglądał się pracy
górników, zwiedzał nawet kopalnię. Wraz z Korzeckim złożył wizytę dyrektorowi
Kalinowiczowi w jego prywatnym domu. Zaskoczył go wówczas przepych wnętrza:
przepiękne meble, cenne obrazy. Poziom życia Kalinowicza w zestawieniu z
rozwalającymi się budami robotników zrobił na Tomaszu silne wrażenie.
Kiedy nadarzyła się
okazja, Judym przeniósł się do własnego mieszkania przy kopalni. Korzecki był
towarzyszem męczącym; nękanym przez nastroje dekadenckie. Jego samobójcza
śmierć - niewyjaśniona i bezsensowna - poruszyła Tomasza do żywego.
Również spotkanie z
Joasią okazało się dla niego wielkim przeżyciem. Od dawna myślał o niej, jednak
bardzo obawiał ślę rozmowy na temat małżeństwa. Joasia z wielkim przejęciem
roztaczała przed nim wizję ich wspólnego domu. Chciała pomagać Tomaszowi w
pracy, założyć szpital podobny do tego w Cisach, mieć prawdziwy dom. Judym nie
dał jej takiej szansy. Tłumaczył, że nie może jej poślubić, ponieważ pragnie
poświęcić się ludziom biednym, a rodzina i żona na pewno mu to uniemożliwią. Po
rozstaniu z Joasią czuł ogromne wyrzuty sumienia. Wyszedł z domu i włóczył się
bez celu. Zatrzymał się dopiero przy sośnie, której pień pękł na dwie części. W
tej rozdartej sośnie dostrzegł samego siebie, ze swymi planami, marzeniami i
miłością, którą odrzucił.
Modernistyczny Prometeusz
Tomasz Judym ze swą bezwarunkową gotowością do poświęcenia
się w imię dobra innych częściej budzi politowanie niż chęć naśladowania. Nędza
i upokorzenia, jakich doznał w dzieciństwie, dały mu wewnętrzny nakaz spłacenia
długu wobec tych, spośród których wyszedł. Jednym z jego problemów jest brak
długofalowego, konkretnego programu działania. Rzuca się z jednej sprawy w
drugą, a gdy tylko odczuje, że piętrzą się przed nim trudności, zmienia
koncepcję i wyjeżdża. Chce poprawić sytuację tych, których widzi: biedoty
miejskiej w Warszawie, chłopów w Cisach i górników w Zagłębiu Dąbrowskim.
Napotyka jednak na szereg przeszkód. Pierwszą jest niechęć środowiska
zawodowego. Grono lekarzy w salonie doktora Czernisza szybko uświadamia
Judymowi, że nie zyska tutaj stronników swojej sprawy. Śmieją się z jego
koncepcji, bo ich zdaniem poprawa warunków życia biedoty wykracza poza
kompetencje lekarza. Nigdy nie zgodzą się na leczenie za darmo - byłby to
uszczerbek na autorytecie ucznia Hipokratesa; muszą też utrzymać rodziny.
Konserwatyzm środowiska sprawia, że problem higieny, choć słusznie podniesiony
przez bohatera, nie zyska poparcia.
Drugą kategorią
przeszkód, na które natyka się bohater, jest obojętność lub zła wola otoczenia.
Walcząc o poprawę jakości wody dla chłopów napotkał na opór kierownictwa
uzdrowiska. Z obawy przed materialną stratą Węglichowski z Krzywosądem woleli
utrzymywać w tajemnicy fakt, że klimat w Cisach nie ma żadnych właściwości
leczniczych, co więcej, u okolicznej ludności wywołuje malarię. Wypuszczenie
szlamu do rzeki było czystą złośliwością wobec nadgorliwego pracownika, niejako
prywatną zemstą za nagłośnienie problemu i zwrócenie się z tą sprawą do komisji
wydającej zezwolenia na działalność leczniczą.
I wreszcie trzecia
kategoria przeszkód – problemy problemy osobiste. Judym był przekonany że pracy
na rzecz najbiedniejszych nie można pogodzić ze szczęściem osobistym. Mówił:
Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął
do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę
wyrzec się szczęścia. Dlatego zrezygnował z małżeństwa z Joasią, mimo że
niewątpliwie ją kochał. Dylematy związane z możliwością połączenia własnego
szczęścia z ofiarną działalnością na rzecz innych są do dziś najbardziej
dyskusyjnym problemem Ludzi bezdomnych.
Idealista czy fanatyk
Problemy osobiste Judyma wynikają z cech jego osobowości:
jest on niewątpliwie nonkonformistą. Potrafi przeciwstawić się otoczeniu,
zwłaszcza gdy jest przekonany o słuszności swoich poglądów. Uchodzi za osobę
opanowaną, spokojną. Ale czy jest to spokój prawdziwy? Judym w sporze z
zarządcami sanatorium krzyczy: Higiena jest, ale tylko dla ludzi bogatych.
Chłopy... niech piją muł z naszego stawu... przeciwko temu ja kategorycznie
protestuję. Zatem to człowiek impulsywny, nerwowy, któremu na co dzień udaje się
ukryć własne emocje. Lecz one istnieją i kumulują się, by po pewnym czasie
wybuchnąć ze zdwojoną siłą. Dlatego Judym daje niesfornemu Dyziowi kilka
siarczystych klapsów, dlatego też wrzuca Krzywosąda do stawu i odchodzi
mamrocząc pod nosem najordynarniejsze przekleństwa. Brak zdolności
dyplomatycznych daje o sobie znać już w salonie doktora Czernisza. Referat
krytykujący egoistyczne postępowanie środowisk lekarskich nie mógł przynieść
pozytywnego skutku. Żywiołowość, brak rozwagi, a może młodzieńcza naiwność
sprawiają, że słuszne zamierzenia Judyma, zderzone z ludzką obojętnością lub
wręcz złą wolą, nie mają szansy na realizację.
Postać ofiarnego
inteligenta samotnie zbawiającego świat nie budzi w dzisiejszych czytelnikach
zachwytu. Idealizm w skrajnej postaci wydaje się wręcz odmianą fanatyzmu. Mimo
że odnosi on moralne zwycięstwa, w ludzkim, czysto życiowym wymiarze przegrywa.
Nie udaje mu się poprawić warunków higienicznych w Warszawie, zamiast pomagać,
ostatecznie szkodzi chłopom. Krzywdzi kobietę, którą kocha. Jego
bezkompromisowość przysparza mu tylko wrogów. Bilans zysków i strat wypada na
niekorzyść bohatera.
Czy rzeczywiście
sprawa, o którą walczy; warta jest aż takich poświęceń? Judym sam ma co do tego
wątpliwości. Mówi do Joasi: muszę spłacić ten dług przeklęty. Przeklęty! Jego
działalność nie jest więc społeczną misją. To raczej imperatyw, wewnętrzny
przymus. Dlatego zrozumiała wydajecie jego rozpacz pod rozdartą sosną, której
towarzyszy świadomość krzywdy Joasi. Temat służby społecznej postrzegany jest
dzisiaj jako anachronizm. Stefan Żeromski celowo ukazał bohatera uwikłanego w
tak złożone sytuacje. Postawa Judyma dowodzi, że jego życiowym decyzjom
towarzyszy wahanie. Wie, że nie odniesie sukcesu, że jego działania są daremne.
Jednak całe swoje życie podporządkowuje pracy. Potrzeba działania na rzecz
biednych urasta w jego wydaniu do rangi walki ze złem, z oportunizmem,
układami, złą wolą. W takim rozumieniu powieść ma wymowę o wiele szerszą. Mówi
o działaniu jako sile nadającej sens i wartość światu. Właśnie aktywność,
czynny stosunek do życia wydaje się tu ideą nadrzędną. Nieważne, czy wysiłek
przyniesie miarodajne efekty - ważne, aby go podjąć, przeciwstawić się
marazmowi i bierności.
Autentyczne
zaangażowanie jest więcej warte niż najpiękniejsze deklaracje. Judym ma ponadto
świadomość, że jego walka jest pozbawiona sensu. Jego utopijne ideały,
zakorzenione w ideologii pozytywistycznej, nakazują mu działać mimo wszystkich
przeciwności. Czy mógłby w tej sytuacji zrezygnować? Czy wytrwałby obok Joasi,
mając świadomość, że nie dał szansy swoim marzeniom? W takim ujęciu powieść
odkrywa swój wymiar filozoficzny i wydaje się niespodziewanie aktualna, gdyż
traktuje o poszukiwaniu sensu życia, o dążeniu do ideałów, o szukaniu wartości
w spustoszonym świecie; Tomasz Judym jest więc bardzo nowoczesny, ponieważ
wierzy w siłę człowieka i chce za wszelką cenę być sobą.
Panorama społeczna
Ludzie bezdomni to utwór o polskim społeczeństwie.
Przedstawia pełny obraz sytuacji społecznej panującej w Polsce na przełomie
wieku XIX i XX, pokazując, jak głęboka przepaść oddziela biednych i bogatych.
Dyrektor Kalinowicz żyjący w luksusowych apartamentach, pani Niewadzka krąży ze
znudzonymi wnuczkami wśród dzieł sztuki w Luwrze - to przykłady bogatszej
części społeczeństwa. Warunki, w jakich wegetują mieszkańcy ulicy Krochmalnej i
Ciepłej, urągają godności człowieka. Nędza chłopów, mieszkańców czworaków
dworskich, sytuacja robotników z Zagłębia prowadzi do wniosku, że są warstwy w
społeczeństwie, które, ciężko pracując, nic nie mają i są też takie, które nic
nie robią, a opływają w luksusy. Te spostrzeżenia już wkrótce staną się dla
Żeromskiego podstawą do roztaczania przed czytelnikami wizji rewolucji, jako
logicznej konsekwencji długotrwałej niesprawiedliwości i wyzysku. Brzydota,
zaniedbanie, brud i zagęszczenie ludności, naturalistyczne opisy warunków życia
biedoty mają wstrząsnąć czytelnikiem tak, jak wstrząsnęły bohaterem. Dla Judyma
wygląd nędznych domostw w osadzie robotniczej w Zagłębiu stał siej bezpośrednim
bodźcem do podjęcia decyzji co do własnych planów na przyszłość. Nieprzypadkowo
w chwili rozstania z Joasią mówi: muszę rozwalić te śmierdzące nory. Pisał też
autor: Judym wchodził z Joasią na podwórza domostw śmierdzących, otwierał drzwi
nie proszony i oczami wskazywał jej ludzi. Były tam dzieci robotników z
cynkowni. Wynaturzone okazy gatunku ludzkiego, przedwcześni starcy z obliczami
trupów i wzrokiem, który woła o pomstę do nieba. Spoglądały na nieb babska
paskudne i złe, twarze chorych, którzy może sądzili, że to śmierć nareszcie
drzwi uchyliła.
Stosunek bohatera do
ludzi biednych jest ambiwalentny, dwoisty. Pragnie im pomóc i postrzega swoją
rolę jako obowiązek, a zarazem odnosi się do nich z dystansem. Mówi o nich
motłoch, ostatnia hołota. Wstydzi się także, że spośród nich się wywodzi.
Kto jest bezdomny
Każda istota ma swe ogniska swój dach. Mały skowronek i
ten.. - mówi Joasia. Dom w powieści Żeromskiego ma być symbolem stabilizacji
życiowej, ciepłej atmosfery, uczuć rodzinnych i spokoju. Bezdomność Tomasza
Judyma odnosi się niewątpliwie do tytułu powieści. Syn szewca alkoholika,
wychowanek prostytutki, od dziecka skazany był na poniewierkę, Kilką razy
próbował zadomowić się, osiedlić na stałe, jednak domy, które tworzył, byty
zimne, puste i mroczne. Życie w atmosferze tymczasowości nie pozwalało mu się
nigdzie zakorzenić. Ale może materialny, dosłowny brak domu był efektem
zmarnowanego dzieciństwa, w którym nikt tak naprawdę mu domu nie stworzył?
Bezdomność bohatera interpretować można również w znaczeniu przenośnym, gdyż
jest on bezdomny społecznie. Wywodzi się spośród biedoty miejskiej, jako lekarz
zaś reprezentuje inteligencję. Tak naprawdę żadna z tych grup nie identyfikuje
się z nim, dla wszystkich jest człowiekiem z zewnątrz. Nie identyfikuje się z
własną rodziną, choć poniekąd czuje się za jej los odpowiedzialny; daleko mu
też do warszawskich lekarzy. Świadomość alienacji niewątpliwie stanowi jedną z
przeszkód w ułożeniu sobie życia, prowokuje kolejne ucieczki bohatera - od
stabilizacji i od miłości. Judym to człowiek także bezdomny ideowo - wciąż
poszukuje właściwego rozwiązania problemów dręczących społeczeństwo. Chce
leczyć biednych za darmo - nie przychodzą; chce porwać za sobą lekarzy - oni
nie chcą; chce dać chłopom zdrową wodę - tylko pogarsza sytuację. Jego
działania przypomina chaotyczne miotanie się. Może Judym jeszcze nie wie, czego
chce? Może chce za dużo? Często bywa i tak, że jeżeli wyznaczymy wyznaczymy
sobie zbyt odległe i ambitne cele, w ostatecznym rozrachunku nie osiągniemy
niczego. Postępowanie bohatera wydaje się moralnie dwuznaczne, gdyż każda jego
decyzja obciążona jest negatywnymi skutkami. Judym chce dobrze, jednak jego
szlachetne intencje nie znajdują zrozumienia i ostatecznie obracają się
przeciwko niemu. W efekcie zawsze musi odejść - w niesmaku, pokonany przez
układy i konwenanse. Odrzucając miłość Joasi także postępuje nieetycznie. W
końcu niepotrzebnie dał jej nadzieję, oszukał, planując wspólną przyszłość.
Rozdarta sosna to symbol jego przeżyć wewnętrznych, skrywanego przeświadczenia,
że skrzywdził tę, którą kochał. Nie przekonał Joasi, że zrywa dla jej dobra,
nie przekonał też samego siebie. Jest bezdomny moralnie i duchowo.
Wszyscy są bezdomni
Żeromski rozszerzył
problem bezdomności na inne postacie występujące w powieści. Trafnie zaznaczył
w swoich bohaterach tęsknotę za domem: Joasia Podborska, Korzecki, wreszcie sam
Judym to ludzie, których cierpienia wynikają właśnie z braku ciepła, z
dojmującej samotności. Gorzkie wspomnienia, żal za utraconym domem i gorączkowe
poszukiwanie własnej przystani życiowej odbijają się w wypowiedziach Joasi,
mówi do Judyma: Ach, ja już tak dawno straciłam gniazdo rodzinne! Prawie nigdy
go nie miałam. W piątej klasie byłam zaledwie, gdy mię ojciec odumarł. Mamy
prawie nie pamiętam... Joasia czuje się wszędzie obcą, cudzą, samotną. Praca u
pani Niewadzkiej daje jej pewne poczucie stabilności, którego tak potrzebuje,
nie zaspokaja jednak potrzeb duchowych. Związek z Tomaszem Judymem staje się
dla niej szansą na stworzenie własnego domu i zakończenie życiowej wędrówki -
dlatego decyzja ukochanego o rezygnacji ze szczęścia jest dla niej
niezrozumiała i okrutna. Joasia odchodzi ze świadomością, że los ją oszukał,
zabierając jej nadzieję, skazał na dalszą tułaczkę w poszukiwaniu domu, miłości
i szczęścia.
Zupełnie inna jest
bezdomność inżyniera Korzeckiego: to człowiek, który żyje ze świadomością, że
dla niego na ziemi nie ma miejsca, gna go przez świat wewnętrzny niepokój.
Także nie ma własnego miejsca na ziemi i walczy - przede wszystkim z samym
sobą. Towarzyszy mu stale strach przed nocą, samotnością i śmiercią, dręczy go
ból istnienia. Dlatego w chwili ostatecznego załamania decyduje się na
przerwanie swych katuszy i strzałem w głowę odbiera sobie życie.
Postać Korzeckiego owiewa
mgła tajemnicy, niedopowiedzenia. Można odnaleźć w niej akcenty aktualne dla
ówczesnej epoki, ponieważ metafizyczny niepokój, lęk, apatia, to typowe cechy
dekadenta. Zadbał więc autor, aby powieść osadzić w kontekście czasów, które
przedstawia. A może zainspirował się po prostu literaturą modernistyczną...
Ludzie bezdomni to powieść, która ma dzisiaj tyle samo zwolenników co
przeciwników. Genialne nowatorstwo w zakresie stylu i kompozycji bywa przez
niektórych postrzegane jako męcząca pisarska maniera. Oddając sprawiedliwość
autorowi trzeba przyznać, że utwór nie pozwala czytelnikowi na obojętną
lekturę. Wieloznaczność niektórych sytuacji, wątków, wielopłaszczyznowość
dzieła sprawia, że aby powziąć określone zdanie na temat powieści, trzeba
rozszyfrować symbole, odkryć podteksty. Przede wszystkim jednak należy utwór
uważnie przeczytać. Szkolna interpretacja Ludzi bezdomnych często posługuje się
stereotypami, dlatego Judym bywa zazwyczaj odbierany jako nieżyciowy maniak,
wręcz fanatyk, a jego poglądy wydają się mocno przestarzałe. Czy rzeczywiście
wydaje się śmieszny w swoich marzeniach? Może i w dzisiejszym świecie znajdą
się tacy ludzie - żywe przykłady idealizmu i nonkonformizmu...
Modna powieść
Powieść Żeromskiego wydana w 1899 roku spotkała się z
ogromnym zainteresowaniem czytelników. Jej pojawienie się zepchnęło na dalszy
plan modne wówczas nazwiska modernistycznych twórców - Tetmajera,
Przybyszewskiego. Pisarza niemal natychmiast okrzyknięto wieszczem. Zachwycano
się jego stylem, dyskutowano o wewnętrznym konflikcie bohatera. Na temat Ludzi
bezdomnych powstały tomy rozpraw krytycznych. Co ciekawe, każda następna epoka
zachwycała się innym aspektem utworu. Początkowo powieść odczytywano jako
manifest ideowy, głoszący konieczność walki z egoizmem i konformizmem. W
czasach PRL-U szerokie grono wielbicieli zyskał temat społeczny, interpretowano
utwór jako protest przeciw niedoli klasy robotniczej i chłopskiej. W Tomaszu
Judymie upatrywano świadomego krzywd społecznych komunistę, a najważniejszą po nim
postacią był brat Wiktor, którego prześladowano za działalność polityczną. Tak
różnorodne sposoby odczytania idei utworu są bezsprzecznym dowodem uniwersalizmu
i ponadczasowości dzieła Żeromskiego.
W stronę modernizmu
Ludzie bezdomni
reprezentują nowy typ powieści - powieść modernistyczną Żeromski oparł się na
tradycji literatury realistycznej Wyraźnie zauważyć można związki Lalką
Bolesława Prusa (słynny opis ulicy Cieplej i fabryki cygar silnie koresponduje
z wędrówką Wokulskiego ulicami Powiśla). Dzieła Żeromskiego mimo dużego
nasycenia naturalizmem wykracza poza ustalona w poprzedniej epoce schematy i
wzorce. Kompozycja jest luźna, albumowa - brak łączności przyczynowo-skutkowej
pomiędzy poszczególnymi rozdziałami. Niektóre z nich mogłyby nawet funkcjonować
jako odrębne utwory literackie (Zwierzenia, Swawolny Dyzio). Cechą dzieła
Żeromskiego jest niezwykłe nasycenie elementami lirycznymi, ozdobność stylu
bliska prozie poetyckiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz